Nie jadę – zdecydowalem poprzedniego wieczora. Trzeba czasem chwilę odetchnąć (tzn zrobić różne ważne rzeczy odkładane z dnia na dzień). Tak też zamiast zwiedzać Londyn zostałem w domu. I słusznie, bo padało z przerwami przez cały dzień.
Udało mi się natomiast uzupełnić posty na blogu (już prawie wszystkie są na swoich miejscach), skończyć książkę o fotografii krajobrazów, pójść do spowiedzi i na wieczorną mszę oraz zrobić kilka innych rzeczy, które choć mało ważne, są jednak niezbędne (np. zjeść obiad i wymienić wodę kwiatkom).
poniedziałek, 11 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)