Czyli nic innego, jak Citroen Xara, którym Sasza dziś przyjechał z Manchesteru. Ten zielony wehikół to jego prezent urodzinowy. Bardzo się z niego cieszy. Ja też się cieszę.
Bo jakoś tak nagle Anglia się stała mniejsza, miejsca jakby magicznie zbliżyły się do siebie, a mapa wyspy, która wisi nad łóżkiem, zapraszająco spogląda i zdaje się mówić - czekam...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz