sobota, 20 października 2007

Tsukasa - dusza towarzystwa

Trening. Wysiłek. Zmęczenie. Picie?

Dla niektórych to naturalna kolej rzeczy (zwłaszcza w Anglii!). Tym razem zaproponował to Chris, nasz fenomenalny czarny pas (3 dan). A że proponował mi to już rok temu, jakoś głupio było odmawiać. Było nas 4 - ja, Chris, Kudzai (kraj pochodzenia: Zimbabwe) i Tsukasa właśnie.

Tsukasa: I thought Kudzai...was...man's name?
(wszyscy zanoszą się od śmiechu)
Tsukasa: Kudzai, Kudzai...it's like...Iraq...like Iraq...eee...president?
(wszyscy dyskretnie spoglądamy po sobie)
- You mean Hussain? Saddam Hussain?
Tsukasa: Aaaaa! Yea, yeah, Hussain!
(zdziwienie wyszło z siebiei usiadło obok)
Tsukasa: Like...Hussain son...Kudzai, Kudzai...
- Oh, that's true, Hussein's son's name is Qusay!

Chris (z typowo brytyjskim humorem): You know, mate, I'm not a specialist, but it's probably not the best way to chat up girls - to tell them they have a male name and then compare them to Saddam Hussein's son...

Brak komentarzy: