A Sasza co? Kiwa głową i robi swoje.
Dokładnie przed naszym domem zaczyna się zatoczka parkingowa. Najprościej byłoby najechać na krawężnik i po chwili zjechać z niego, ustawiając się idealnie równolegle i bez wystawania poza linię. Ale z jakiegoś powodu Sasza woli wjeżdżać z drogi. Nie żeby mi to przeszkadzało, tyle że potem tak pieści sprzęgło, że czasem aż pachnie. Co więcej, powtarza cofanie ze 3 razy, bo jak wszyscy kierowcy wiedzą, prawie niemożliwe jest w wąskim miejscu (kiedy stoi auto sąsiadów) zaparkować równolegle gdy wjeżdżamy przodem - tył będzie wystawał. I tak też się dzieje.
Teraz już tak nie jest. Być może posłuchał mojej rady, być może sam do tego doszedł. Dość, że auto stoi równo. I sprzęgło też ma się lepiej...
1 komentarz:
O! Fajnie znowu Cię czytać. Szkoda, że teraz nie bardzo mam na to czas, no ale spróbujemy. A własny blog też fajnie by było kiedyś uzupełnić... Może się Twoim zainspiruję? :-)
Prześlij komentarz