piątek, 22 lutego 2008

Śladami własnych wspomnień

Nigdy nie przypuszczałem, że studiując w Anglii spędzę wolny tydzień na prowadzeniu grupy zagranicznych turystek po pięknych zakątkach naszego kraju. A jednak.

Zaczęło się od tego, że Wan Yung chciała zobaczyć śnieg. Bo w Malezji mają tylko monsuny i klimat równikowy. A potem, na tydzień przed wyjazdem, Victoria i Jooyoung powiedziały, że też chcą zobaczyć Polskę. Pewnie, że mogą. Więc ruszyliśmy w czwórkę do Polski.

Martwiłem się trochę, że braknie nam pomysłów na spędzanie czasu, ale anioł podróży nad nami czuwał i wszystko układało się świetnie. Wszystkie miejsca, które zwiedzaliśmy, wiązały się mniej lub bardziej z moimi osobistymi wspomnieniami - wycieczka klasowa do Wieliczki, przygnębiająca wizyta w Auschwitz kilka lat temu, Tatry i dolina Chochołowska, gdzie odnalazłem nawet drzewo, pod którym schroniliśmy się przed deszczem ostatniego lata. Albo jeszcze Kraków i sławne popisy break-dancerów, 12-ka u dominikanów, czyli msza-legenda celebrowana przez Ojca Kłoczowkiego OP czy dobra gruzińska knajpa - Chaczpuri z Adżapsandałem - którą odkryliśmy niegdyś z Michałem. I jeszcze wizyta w Mysłowicach, u drogich Dziadków, którzy zgotowali nam iście staropolskie powitanie. A na koniec - Poznań, gdzie też została część mojej młodości - dom, w którym czuję się jak statek do bezpiecznym porcie, Marynkowa aula, której ściany widziały niejedno przedstawienie czy występ. I rozdział najświeższy - Republika Róż, gdzie przecież wciąż spotykam się z przyjaciółmi.

Wszystko to, jak ciąg obrazów w kalejdoskopie ukazało mi się kolejno w ciągu tych kilku dni. Czy potrafię to bardziej ogarnąć, spojrzeć na to z dystansu? Przyjechałem wszak jako tubylec, ale jednak - zza granicy. do swoich korzeni, ale z obcokrajowcami.

Kiedy zapytałem Victorię, co ja najbardziej zaskoczyło, powiedziała: wiara ludzi w Polsce. I muszę przyznać, że byłem z tej odpowiedzi dumny.

Więcej na:

http://picasaweb.google.com/wojtek.szymczak/PolskaPodrWspomnie

Brak komentarzy: