Kiedy dziś wieczorem wróciłem do Egham, nie byłem, jak zawsze, sam. Na progu słyszeć się dało nie jeden, lecz trzy różne głosy, nie samotne westchnienie w pustym pokoju, ale gwar rozmowy od dawna to niesłyszanej Miałem bowiem gości, bardzo szczególnych gości. Przyjechali moi Rodzice.
Zastanawia mnie to co sam tutaj piszę. Zwykle przecież Rodziców nie gości się, tak jak oni nie goszczą nas w naszym domu. Wspólnota rodzinna jest nierozdzielna, trudno więc traktować jak gościa-przybysza kogoś, kto nim tak naprawdę nie jest…ale jednak. Może teraz właśnie jest czas, kiedy tworzy się w dzieciach poczucie odrębności, poczucie, które powoli, lecz nieustępliwie przemawia do naszej duszy, że Rodzice, choć bliscy, są jednak kimś innym – że z całą swoją przeszłością i życiem, które tak jak i my prowadzą poza domem są niezależni; że ich własne marzenia i plany, choć dzielone przez całą Rodzinę, należą jednak w większości do nich; że wreszcie ich charakter, osobowość i dusza, choć tak bardzo spleciona z naszą, swoim biegnie torem. Zaraz! - oburzy się ktoś z tych, których świat nazwałby dziś ludźmi starej daty – a gdzie obowiązek, poświęcenie, oddanie, słowem gdzie to, co obejmuje właściwie pojmowana miłość? Czy nie ona nadaje sens więzi, którą w tak złym świetle tu nam przedstawiasz? Zgodzę się na ten zarzut, z jednym jednak zastrzeżeniem: jeśli celem Rodziny jest, jak nas tradycyjnie I godnie uczono, nowe i pełniejsze życie, to prawem wolności człowieka musi ten cel być dozwolony każdej istocie ludzkiej. Rodzina więc, paradoksalnie, musi przejść przez samounicestwienie, by odrodzić się w nowej, pełniejszej postaci: dzieci odchodzą, by szukać własnych więzi, właśnie po to, by kiedyś powrócić z Rodziną już własną, ale przecież nie odrębna, bo połączoną mocą imienia, krwi i – daj Boże - miłości…
Przyjechali więc moi Rodzice. Podjąłem ich jak gości: posprzątałem dom i upiekłem ciasto (ciekawe swoją drogą, jak czuła się moja mama, widząc, że podążam w tej materii jej drogą). Miłe to było spotkanie i utęsknione.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz