Pamiętacie, kiedy w szkole w każdy piątek już od rana czekało się na ostatni dzwonek, który radośnie ogłosi początek weekendu? Na popołudniowych lekcjach większość uwagi zabierało niespokojne spoglądanie na zegar, który jak na złość wydawał się spowalniać czas zamiast go przyspieszać. Tak samo ja przez cały dzień czekałem na godzinę 17:30, kiedy wybiegłem z pracy i skierowałem się prosto do punktu fotograficznego, gdzie czekał już na mnie wywołany film. Byłem tym bardziej ciekaw, że nie wiedziałem zupełnie, czego się spodziewać – czy zdjęcia będą prześwietlone? Czy dostatecznie jasne? Czy w ogóle 30 letni mechanizm zdołał zapisać obraz? Nie miałem przecież podglądu na ekranie LCD, nie miałem światłomierza i korekty balansu bieli...Wszystkie moje wątpliwości rozwiały się jednak, bo okazało się, że zdjęcia wyszły bardzo przyzwoicie. Kiedy natomist obejrzałem je w domu (był to bowiem negatyw zeskanowany na płytę CD), byłem wniebowzięty:
http://picasaweb.google.com/wojtek.szymczak/LondonImpressions
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Yoga i Weekend jako sposoby afirmacji szczęścia.
Temat na maturę ustną z j. polskiego.
Hejka :). Czytam Twój blog od jakiegoś czasu i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem :). Jednak jeśli mam być szczera to znalazłam Cię szukając informacji na temat Royal Holloway, zamierzam studiować tam Biomedical Sciences od września tego roku :). Chciałam zaczerpnąć opinii, może zapytać o jakieś wskazówki ;). Mój kontakt: mila24ww@wp.pl
Prześlij komentarz