piątek, 5 października 2007

Karate

Coś się nam pozmieniało. Ale nie znowu tak bardzo.

Pierwsza rzecz, nigdy bym się nie spodziewał, że Tsukasa zacznie rok z zielonym pasem. Zielonym, czyli stopień wyższym niż mój żółty. A kiedy wprowadzałem się do niego w czerwcu (to on bowiem poratował mnie noclegiem przez 5 dni, kiedy nie miałem gdzie mieszkać) miał pas czerwony. Czyli 2 stopnie niższy.

Pogratulowałem mu tego miesiąc temu, mówiąc, że teraz będę się mu kłaniał jako nauczycielowi. On na to: "No way. I am still shit!". Ale zielony pas ma. I mobilizacja dla mnie też jest.

Rzecz druga - jest dużo nowych karateków. Większość początkujących, ale trafili się i tacy, którzy już wiedzą o co chodzi. Dało się odczuć na własnej skórze, że tych lat treningów nie zmarnowali...

Brak komentarzy: