sobota, 20 października 2007

Nowe brzmienie...

Kształt podobny, gryf taki sam, 4 struny, tylko smyczek się wyróżnia. Tylko trochę niewygodnie się je trzyma - po pół godzinie bolał mnie kark.

Kaja patrzyła, czasem poprawiała dźwięk - to, co na gitarze można wydobyć z matematyczną precyzją na tym czy innym progu, tutaj tworzy się z harmonii wyczucia, doświadczenia i słuchu. Właśnie dlatego tak trudno zostać dobrym skrzypkiem - im bliżej jesteśmy właściwych dźwięków, tym większa, paradoksalnie, dysharmonia.

Ale skąd w moich rękach skrzypce? Wszystko zaczęło się podczas Fresher's Fair, gdzie promowałem ulotkami i opowieściami Boots Club. Jedna z dziewczyn okazała się być Polką z Dolnego Śląska. Później dowiedziałem się jeszcze, że od 10 lat gra na skrzypcach. I koniec końców spotkaliśmy się i miałem okazję, by zakosztować pięknego brzmienia skrzypiec.

Czy będzie z tego coś więcej? Zobaczymy, czy surowy mój opiekun, Czas, mi na to pozwoli.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

"Czy będzie z tego coś więcej?"

:D:D:D