Kształt podobny, gryf taki sam, 4 struny, tylko smyczek się wyróżnia. Tylko trochę niewygodnie się je trzyma - po pół godzinie bolał mnie kark.
Kaja patrzyła, czasem poprawiała dźwięk - to, co na gitarze można wydobyć z matematyczną precyzją na tym czy innym progu, tutaj tworzy się z harmonii wyczucia, doświadczenia i słuchu. Właśnie dlatego tak trudno zostać dobrym skrzypkiem - im bliżej jesteśmy właściwych dźwięków, tym większa, paradoksalnie, dysharmonia.
Ale skąd w moich rękach skrzypce? Wszystko zaczęło się podczas Fresher's Fair, gdzie promowałem ulotkami i opowieściami Boots Club. Jedna z dziewczyn okazała się być Polką z Dolnego Śląska. Później dowiedziałem się jeszcze, że od 10 lat gra na skrzypcach. I koniec końców spotkaliśmy się i miałem okazję, by zakosztować pięknego brzmienia skrzypiec.
Czy będzie z tego coś więcej? Zobaczymy, czy surowy mój opiekun, Czas, mi na to pozwoli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
"Czy będzie z tego coś więcej?"
:D:D:D
Prześlij komentarz