Nie spodziewałem się niczego szczególnego po poniedziałku 4 lutego. Po pierwsze dlatego, że od 9 do 16 miałem zajęcia oraz zupełnie nudne spotkanie Samorządu Klubów Sportowych o 18. Nie planowałem też nic na wieczór, nie zapraszałem nikogo do domu, nie pożyczyłem nawet, jak w zeszłym roku, żadnego filmu. Postanowiłem dać szansę niespodziance, za stan wyjściowy przyjmując 0, czyli nic.
Dzień zaczął się jednak niezwykle miło, bo wstałem wcześniej, żeby otworzyć list od Staszka. Oprócz podsumowania ostatniego roku był tam też wiersz-rewanż (-->> "Wiersz-rewanż"), który mnie bardzo ujął. Otworzyłem też przedwczesny prezent od Pardis i Benedine - był to film - Labirynt Fauna - i książka o górach. Dobrzeście dziewczyny trafiły.
Kiedy wróciłem do domu o 19, zaskoczyło mnie ciasto jabłkowe z karteczką:
Zagadki! - pomyślałem i poczułem, że cyfry wieku mogły się pomylić i tak naprawdę kończę 12 lat...
Następna karteczka była pod tablicą korkową:
Biegiem do pokoju Wan Yung i jej "to do list"...
To ci dopiero! Po kwadransie głowienia się dostałem podpowiedź i okazało się, że nie dość się przykładałem na angielskim - blinds ma drugie znaczenie jako roleta na oknie...
Aha, to moja kołdra, bo kiedyś mówiłem, że ponoć niby jest z wielbłądziej sierści. Ile jeszcze tych wskazówek?
To była ostatnia, bo pod kołdrą czekał już właściwy prezent - książeczka z kuponami, a w niej talon na każdą okazję:
Myślę, że to jeden z najbardziej pomysłowych prezentów, jakie kiedykolwiek dostałem!
2 komentarze:
Dobre! Swoja droga wybrales ciekawa pore na napisanie tego posta, pozdrawiam :) no to ja tez ci zadam zagadke, zgadnij kto napisal tego posta.
Pudlik.
Faktycznie, prezent świetny! Szacun dla autorki. :)
Prześlij komentarz