poniedziałek, 4 sierpnia 2008
Wtorek, 29 lipca
Każda opowieść ma swój początek. Rozpoczynające zdanie czy otwierający akcent muzyczny, który pamięta się później przez lata. Któż z Was nie kojarzy finałowej kantaty IX symfonii Beethovena, znanej nam jako hymn zjednoczonej Europy lub znamiennego utworu, który rozpoczyna się słowami: „Litwo, ojczyzno moja…”; na sam ich dźwięk przecież słowa te i akordy stają w naszej pamięci jak żywe! O ileż więc bardziej prawdziwe jest to wobec ludzi! Wspomnienia ich twarzy żyją w naszej pamięci na długo po tym, kiedy się już rozstaliśmy – czasem nawet i na zawsze. Zamknięte w wąskiej przestrzeni czasu, który dane nam było razem spędzać, pozostają niezmienione w tych samych barwach sprzed lat, mimo że czas, jak rwąca rzeka, popłynął już hen, za odległy horyzont. Czyż nie wystarczy dwóch lub trzech ludzi, którym losy zbiegły się na ułamek wieczności, i jednej ich wspólnej opowieści z czasów okrytych już płaszczem przeszłości, aby historie te, zawarci w nich ludzie i emocje jak żywe stanęły przed oczyma nie samym tylko bohaterom, ale wszystkim bez reszty zasłuchanym w opowieść. Opowieść właśnie, ona niczym wehikuł czasu na moment cofa nas w przeszłość, raz jeszcze czyni młodymi i wlewa ogień w dogasające wspomnienia! Ta magia słów i urok chwili, gdy poprzez słowa żywa staje się pamięć, zawsze jednak musi mieć swój koniec. Koniec właśnie...Jakże różną może on przybierać formę! Czasem, nieśmiało jak ślimak schowa się na powrót do swego wnętrza, innym razem opadnie gwałtownie niczym kurtyna, kończąc piękny spektakl. Kiedy indziej jeszcze trwać będzie jak drzewo, którego nagie gałęzie, odarte na zimę z liści i koloru, trwają nieruchomo pod śniegiem, dając świadectwo minionego lata i nadzieję przyszłej wiosny – tak właśnie rozstaliśmy się z Victorią. Ostatni liść z drzewa opadł, kiedy w ów ciepły wieczór wracaliśmy z przedstawienia Szekspira w Regents Parku. Nie czuliśmy jeszcze wiatru, którzy wieszczył już rychłe rozstanie – za niecały dzień powiemy sobie „Goodbye! Farewell” i jedyne, co pozostanie, to konar, naga gałąź czekająca na wiosnę. Na wiosnę, która być może nigdy nie przyjdzie, a nam pozostanie spoglądać od czasu do czasu na zdjęcia i zaklinać je wspomnieniami, by nasze twarze z przeszłości choć na chwilę zajaśniały w naszej pamięci...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz